Długo jeszcze?
10.07.2017 Joanna Winiecka-Nowak
Każdy, kto choć przez chwilę był rodzicem kilkulatka, słyszał to pytanie. Jest to kluczowe zawołanie na dłuższych wycieczkach, w poczekalni u lekarza, w tygodniu poprzedzającym urodziny malucha. Najtrudniej jest chyba w grudniu. „Długo jeszcze” jest czołowym hasłem Adwentowym. Cóż wtedy może zrobić rodzic? Najprostszym rozwiązaniem jest po prostu poddać się i zwariować. Na dłuższą metę nie jest to jednak wygodne (Adwent się skończy, choroba pozostanie). Więcej wysiłku – ale też lepsze efekty – daje wciągnięcie dziecka do wspólnego oczekiwania.
W pierwszej kolejności warto wyjaśnić (albo przypomnieć) Maluchowi, o co w Bożym Narodzeniu chodzi. Niestety bardzo łatwo przeoczyć fakt narodzin Małego Jezusa. Nad lichą stajenką górują tony prezentów i monstrualne, bogato zdobione choinki. Już nie wspomnę o zamieszaniu powodowanym przez pojawienie się w centrach handlowych listopadowych Gwiazdorów. Dlatego w niedzielę poprzedzającą początek Adwentu, jeszcze przed śniadaniem, siedzimy sobie w łóżku i przytulając się przeglądamy ilustrowane Pismo Święte dla Najmłodszych.
Kiedy dzieci wiedzą już, na co czekają (poza prezentami, słodyczami i choinką), zaczynamy przygotowania do celebracji Adwentu. Po pierwsze tworzymy wieniec adwentowy. Oczywiście musi to być dzieło łatwe w wykonaniu, ale przy tym solidne i pożaroodporne. W końcu ma przetrwać miesiąc na stole kuchennym (stół też musi przetrwać). Najlepiej sprawdzają się nam cztery grube i niewysokie świeczki postawione na płaskim talerzyku. Wokół nich spoczywa wianuszek upleciony przez Starszaka z gałązek świerkowych, sosnowych albo z wikliny. I do tego ozdoby – pole popisu Maluchów.
Robimy również własny Kalendarz Adwentowy – alternatywę do kupnej bombonierki. Przykładem może być duża choinka. Wycięliśmy ją z zielonej tektury i wypisaliśmy na gałęziach kolejne daty. Choinka wisiała później na szafie w pokoju dziecięcym i była codziennie uzupełniana jedną ozdobą (misternie wykonaną, lub w wersji na szybko – kółeczkiem wyciętym z kolorowego papieru). W zeszłym roku w prezencie od Babci dostaliśmy Aniołka-Makatkę, na którego sukni w dwudziestu czterech kieszonkach czekały drobne słodycze. Jakoś trzeba sobie radzić z alergią na czekoladę…
Adwentowych tradycji mamy znacznie więcej - wspólne pieczenie i ozdabianie pierników, robienie prezentów dla najbliższych, generalne porządki w zabawkach. (Jeśli mają się zmieścić nowe, to wiecie, co trzeba…) Dzięki temu atmosfera świątecznego oczekiwania pojawia się na długo przed Wigilią. A Boże Narodzenie zaczyna się wtedy, kiedy powinno – późno wieczorem, dwudziestego czwartego grudnia.