Czytamy bo to kochamy
MAŁA, JESTEŚ WIELKA!
Mała: – Witaj, mój Duży Aniele! Tylko, proszę, nie nazywaj mnie dzisiaj Małą.
Anioł: – A czemu? Cóż to się stało? Nie widzę jakoś, żebyś bardzo wyrosła.
Mała: – No właśnie! Kłopot to niemały wprost, gdy ma się nieduży wzrost! Dzieci wiedzą najlepiej, jaki to kłopot być małą czy małym. No bo kto lubi, by drągale się z niego śmiały? Kto się małego boi? Kto na baczność przy małym stoi? Kto małego szanuje i słucha, gdy mu mały sięga do brzucha?
Anioł: – Noooo, chyba nikt...
Mała: – No widzisz! Co innego duży! – Duży musi być silniejszy. Duży musi być mądrzejszy. Przed nim trzeba schodzić z drogi; duży ma też dłuższe nogi. Duży więcej widzi w tłumie, mnóstwo różnych rzeczy umie. A mały? Taki już małego los – psa całować może w nos, bo na tej samej wysokości.
Anioł: – Ha, ha, ha! Toś trafiła!
Mała: – A mnie nie jest do śmiechu. Czy wiesz, ile przezwisk mam przez ten swój nieduży wzrost? – Mała-Mi, Kruszyna, Drobinka, Pacynka, Ociupinka, a nawet Ździebełko. I nikt prawie nie woła mnie po imieniu. Co najwyżej: Mała…
Anioł: – A co, chciałabyś być olbrzymką?
Mała: – No nie! Bez przesady! Żadna baba-gigant mi się nie marzy. A czy znasz kogoś wielkiego, co chciałby zostać maleńkim?
Anioł: – Znam. I ty też Go znasz, choć nie tak dobrze jak ja.
Mała: – Mówisz, że ja Go także znam? A czy nie myślisz może o Panu Jezusie?
Anioł: – Tak. Nie ma w kosmosie nikogo większego od Niego, a On chciał być maleństwem niewiele większym od twojej lalki. A do kogo chciał być podobny? Nie do słonia giganta, lecz do małego baranka. A w czym się On ukrywa? W odrobince opłatka, którą może wziąć do buzi ktoś taki mały jak ty…
Dalszą opowieść brata Tadeusza Rucińskiego przeczytacie na stronach 22-24 "Małego Przewodnika Katolickiego".