Po powrocie Maryi z Ain-Karim, gdzie pomagała swej krewnej Elżbiecie przed urodzinami Jana Chrzciciela, dowiedział się, że będzie opiekunem Pana Jezusa. Potem, w zatłoczonym podczas spisu ludności Betlejem szukał miejsca dla mającego narodzić się Jezusa. W końcu znalazł opuszczoną stajenkę. Później witał Trzech Mędrców z dalekich wschodnich krain, a kiedy trzeba było uciekać do Egiptu, zadbał o bezpieczeństwo i utrzymanie swojej rodziny w tym obcym miejscu. Gdy powrócili z wygnania do domu, wciąż troszczył się o dorastającego Jezusa – o którym nie wiem, czy pamiętacie, ale dowiedział się od anioła we śnie. Na ile potrafił, razem z Maryją wprowadzał go w obowiązki domowe, religijne i życie publiczne. Choć był zawsze w cieniu Matki Bożej i Pana Jezusa i nikt nie zapisał żadnego jego słowa, które wypowiedział, to wszyscy o nim pamiętają. Od końca starożytności i początku średniowiecza w klasztorach jego święto obchodzono 20 lipca!
W XV wieku papież Sykstus IV ustalił 19 marca jako dzień św. Józefa. Do rozwoju kultu św. Józefa na zachodzie Europy najbardziej przyczynili się zakonnicy karmelici. Dwa wieki później papież Grzegorz XV zdecydował, że dzień św. Józefa będzie świętem obowiązującym w całym Kościele. A w XIX wieku ogłoszono św. Józefa patronem Kościoła powszechnego i rodzin chrześcijańskich.
To patron, który „wiele może” – powtarzała św. Teresa od Jezusa, karmelitanka bosa i zarazem doktor Kościoła. Dlatego m.in. w sanktuariach św. Józefa w Częstochowie, Kaliszu, Kielcach, Krakowie, Poznaniu czy Słupsku tak wiele łask od niego otrzymujemy.
Czy wiecie, kto doświadczył wyjątkowej opieki św. Józefa? Jeśli nie, to koniecznie zerknijcie na strony 24-25 marcowego numeru "Małego Przewodnika" i wszystko stanie się jasne.