Temat numeru
Święta Agnieszka
Czy można zostać świętym mając zaledwie trzynaście lat? I dlaczego baranki tak bardzo polubiły św. Agnieszkę rzymiankę? Mimo, że Agnieszka nie żyje już ponad 1700 lat, to one wciąż pilnują jej sanktuarium, a na 21 stycznia stroją się w czerwone i białe róże. Może chcą w ten sposób przypomnieć całemu światu, że ich ulubienica zginęła śmiercią męczeńską, czyli taką, która jest tylko dla odważnych.
Ale od początku…
Wszystko zaczęło się w Rzymie około 291 roku, właśnie wtedy urodziła się Agnieszka. Jej rodzice byli wtedy bardzo szczęśliwi. Owszem, trzynaście lat później uważali, że są najbardziej nieszczęśliwymi rodzicami świata, ale w chwili urodzenia córki wręcz pękali ze szczęścia.
Agnieszka chyba też, bo jak podają niektóre źródła, była zawsze pięknie uśmiechnięta. My już wiemy, że pięknie uśmiechają się tylko ci ludzie, którzy mają piękne serce.
Jej szczęście wcale nie wynikało z tego, że była zamożną dziewczynką, a w zasadzie to jej rodzice byli zamożni. Nie tryskała też szczęściem z powodu swojej wyjątkowej urody. Po prostu była szczęśliwa i już. Choć wszyscy zwracali uwagę na jej piękno, a nawet nieco zazdrościli jej rodzicom, tak ślicznej córki. Agnieszka słysząc coś takiego uśmiechała się tylko i szeptała w sercu: „Mój Bóg jest jeszcze piękniejszy”. I wszystko na pewno dalej potoczyłoby się szczęśliwie, gdyby nie jedno zdarzenie.
Syn, który nieźle narozrabiał
Mowa o synu prefekta rzymskiego, z powodu którego św. Agnieszka miała mnóstwo problemów.
O tym czego dotyczyły i jak się skończyły, możecie przeczytać owierając styczniowy numer "Małego Przewodnika" na stronach 4-7.