Temat numeru
Kiedy Karol Wojtyła był zupełnie mały...
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak spędzał dzieciństwo Jan Paweł II, który 100 lat temu był po prostu zwyczajnym malutkim chłopcem. Na chrzcie świętym nadano mu imię Karol, ale i tak wszyscy wołali na niego Lolek. W sumie to nic nadzwyczajnego, prawda? Prawie każdy z nas ma jakąś ksywę, czyli taki pseudonim, po którym od razu wiadomo, że chodzi o nas. (Przypomnijcie sobie, jaką macie ksywę?).
Karolek Wojtyła był naprawdę zwyczajnym chłopcem. Nosił jak każdy chłopiec zwyczajne spodnie i koszulę, a napotkanym na ulicy starszym osobom grzecznie się kłaniał, mówiąc „dzień dobry”. Dopiero kiedy został księdzem, biskupem, kardynałem, a w końcu papieżem, mówił im „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”.
Ale wszystko od początku...
Lolek, czyli mały Karol Wojtyła, bardzo wcześnie zaczął chodzić do ochronki, czyli dość elitarnego wówczas przedszkola prowadzonego przez siostry nazaretanki w Wadowicach. Tak jak przypuszczała mama, pani Emilia, siostry bardzo dobrze zajęły się małym Lolkiem – przyszłym papieżem. Dbały o jego edukację, wychowanie i poprawne stosunki z kolegami.
Wyobraźcie sobie, że małego Karolka Wojtyłę przyprowadzał do ochronki tata. Przyprowadzał to znaczy, że nie przywoził go samochodem, ale chodzili tam pieszo. W pomieszczeniach ochronki nie było komputerów ani klocków lego, z których można konstruować skomplikowane budowle. Nie było także samochodów wyścigowych ani pisaków z brokatami, a klej, potrzebny do sklejania papierowych zwierzątek i ozdób, najczęściej robiło się samemu – mieszając mąkę z odpowiednią ilością wody. Ale byli za to niezwykli koledzy, z którymi uczył się, ale i bawił w przeróżne zabawy.
Powiem wam na ucho, że jednak nie zawsze było tak kolorowo… Zachowała się pewna opowieść o tym, jak to mały Karol Wojtyła dostał od swojej wychowawczyni, siostry Małgorzaty Strzeleckiej, klapsa, a właściwie cztery klapsy, i na dodatek trafił do kąta...
Zdarzyła mu się także historia z... pistoletem. I to zupełnie prawdziwym.
Jeśli chcecie o tym przeczytać, koniecznie zajrzycie na strony 10-13 czerwcowego numeru "Małego Przewodnika". Tam wszystko jest opisane i wyjaśnione.