Ksiądz Marek nacisnął po kolei guziki domofonu, a potem zastrzygł z ciekawością uszami. W zeszłym roku, gdy przyszedł do tej kamienicy z poświąteczną wizytą, nim wpuszczono go do środka, usłyszał z głośniczka rumor, trzaski, a nawet niewyraźny krzyk, który dałoby się odczytać jako: „O rany...