Jestem coraz lepszy
Dlaczego boli mnie brzuch?
Czy wiecie, że pod bólem brzucha mogą ukryć się nasze lęki i obawy? Czasami wystarczy szczera rozmowa, by się o tym przekonać. Zresztą, sami przeczytajcie co się przydarzyło Michałowi.
– Ale mnie boli brzuch – powiedział Michał.
– Ojoj, zjadłeś coś niedobrego? Albo za dużo? – zapytał tata.
– Nie wiem – Michał był markotny.
– Gdzie cię boli? Żołądek czy z boku? – tata chciał wiedzieć, by jak najlepiej pomóc synowi.
– Cały brzuch mnie boli. Wszystko. – Michał usiadł na krześle, a minę miał smutną.
– Mam nadzieję, że przejdzie ci do jutra. Przecież grasz pierwszy mecz. Chcesz może gorącej mięty albo kropli? Może też sobie pomasuj – tata szukał sposobu, jak pomóc Michałowi.
– Chyba nic mi nie pomoże i jutro nie zagram – powiedział syn słabym głosem.
– Co się dzieje? Wyglądasz na smutnego – powiedziała mama, wchodząc do kuchni.
– Boli mnie brzuch i nie będę mógł jutro grać – wyjaśnił Michał.
– A co dziś jadłeś? – mama powtórzyła pytanie taty.
– Nie wiem, chyba nic… – Michał niespecjalnie chciał odpowiadać.
– Zaparzę ci mięty – zdecydowała. – Ach, przecież jutro grasz ten ważny pierwszy mecz! Lepiej, żebyś był w pełni sił.
– Tak, ale skoro boli mnie brzuch, to nie pojadę, to znaczy nie pojedziemy na mecz – Michał mówił cicho i powoli.
– Hm… Czy ty obawiasz się tego meczu? To jest twój pierwszy występ z drużyną. Myślałeś o tym, jak to będzie? – mama pomyślała, że może ten brzuch nie boli przez coś, ale po coś.
– No… Chyba nie jestem tak dobry jak reszta mojej drużyny i może mi się nie udać dobrze zagrać – odpowiedział Michał, patrząc w podłogę.
– Trochę się tym denerwujesz i myślisz, że jak nie zagrasz, to nie będzie wiadomo, czy jesteś tak dobry, jak byś chciał, czy nie? – sprawdził tata.
– Tak. Wtedy nie okaże się, że jestem beznadziejny – potwierdził Michał.
– To brzuch boli cię po to, żeby uniknąć potencjalnego rozczarowania? – zapytała mama.
– Co to znaczy „potencjalne”? – zapytała młodsza siostra Agnieszka, która weszła do kuchni.
– To jest coś, co myślimy, że może się zdarzyć, ale może się też nie zdarzyć – odpowiedziała mama.
– Jak wizyta Emmy? Potencjalnie może mnie odwiedzić ze świecącym królikiem? – Ania chciała wiedzieć, czy właściwie zrozumiała nowe słowo.
– Wizyta Emmy jest potencjalnie możliwa. Za to świecącego królika nazwałabym raczej nieprawdopodobnym – odpowiedziała mama i zwróciła się do Michała: – Czy tak się obawiasz jutrzejszego meczu, że wolałbyś nie grać, niż pojechać i sprawdzić, jak będzie?
– Chyba tak. Bo ja nie wiem, jak będzie. Jakie będzie boisko, jaka będzie tamta drużyna, czy wykorzystam wszystkie okazje, czy strzelę gola… – Michał wyliczał swoje obawy.
– To prawda. Nie wiadomo, jak będzie. Ale słyszę, jak ważny jest dla ciebie ten występ – powiedział tata. – Chcecie usłyszeć, jak kiedyś ja się czegoś obawiałem?
– Przecież ty się niczego nie boisz, tato – powiedziała Agnieszka.
– No wiesz, nie boję się skakać na główkę, prowadzić samochodu, psów i nie boję się też swojej szefowej. Ale było coś, co sprawiało, że robiłem wszystko, żeby tego uniknąć – powiedział tata.
– O rany! Co to takiego? Czego się tak bałeś? – Agnieszka i Michał podekscytowani czekali, aż tata odpowie.
– Bałem się przemawiać ze sceny przed dużą liczbą osób – przyznał się tata. – Jak usłyszałem pierwszy raz, że mam opowiedzieć o naszym pomyśle gry dla młodzieży i miało mnie słuchać osiemdziesiąt siedem osób, to zadrżałem. Naprawdę się trząsłem.
– I co? Przemawiałeś? Przestałeś się bać? – Michał chciał wiedzieć, czy i w jaki sposób tata poradził sobie ze swoim lękiem.
Jak się zakończyła ta historia? Przeczytajcie w wakacyjnym numerze "Małego Przewodnika" na stronach 30-33.