– Zagrajmy w „wojnę” w karty – powiedziała Julka.
– Ja nie chcę, ja chcę w „kurnik”! – krzyknął Adaś.
– Nieee… – nie zgodziła się Jagna. – Zagrajmy w „krzesła”.
– O rany! – przestraszyła się ich mama. „Zaraz zaczną się kłócić” – pomyślała.
Zszedł do nich tata i powiedział: – O, jesteśmy wszyscy, może zagramy w „Dzieci z Carcassone”?
– Nieeee! – tym razem zaprotestowała cała trójka.
– Ale dlaczego nie chcecie grać w „kurnik”? – Adaś postanowił to sprawdzić. – Przecież to jest fantastyczna gra!
Julka i Jagna wcale tak nie uważały, ponieważ ciągle przegrywały, a Adaś wygrywał. Dlatego tak lubił w nią grać, bo przyjemnie jest wygrywać.
– Nie chcemy w nią grać, bo tylko ty wygrywasz – powiedziały Julka z Jagną. – A my chcemy grać w grę, w której też mamy szansę wygrać.
– O, wiem – zaproponowała Jagna. – Zagrajmy na przykład w „krzesła”.
– Nie zgadzam się – tym razem zaprotestowała Julka. – Ja nie lubię grać „w krzesła”, bo ciągle mi spadają.
Julka była najmłodsza i nie miała takiego doświadczenia, jak jej rodzeństwo w układaniu plastikowych krzesełek. Nie wiedziała, jak i gdzie je dołożyć, by nie spadały. Wciąż miała najwięcej krzeseł, bo nie miała tyle doświadczenia. Wprawdzie mama proponowała jej pomoc. Ale Julka nie chciała pomocy, tylko grać w taką grę, w której miała szansę sama wygrać.
– Ja też nie lubię „krzeseł”, bo wygrywa albo tata, albo Jagna – dodał Adam. – Ja chcę grać w taką grę, w której mogę wygrać.
– Ja też chcę grać w taką grę, w którą wygrywam! – powiedziała Jagna.
– Ja też! – krzyknęła Julka.
Wygrywanie wywołuje przyjemne emocje, dlatego każde z nich chciało jak najczęściej wygrywać. Z tego też powodu każdy proponował taką grę, w której wiedział, że jest bardzo dobry i ma spore szanse na zwycięstwo. Bo kiedy człowiek wygrywa, to czuje się doskonale. Myśli wtedy o sobie jak najlepiej, czyli że wiele potrafi, że mu wychodzi, że jest najlepszy albo przynajmniej w czymś jest bardzo dobry. I tak myśleli Julka, Jagna i Adaś. Ale… to ciągłe wygrywanie – hmmm, powodowało też, że inni nie chcieli z nimi grać w ich ulubione gry.
A tego ani Julka, ani Jagna, ani Adaś zdecydowanie nie chcieli.
– No tak, ale mama mówiła, że jest jej wszystko jedno, w co gra – przypomniała sobie Jagna.
I faktycznie, czasem przegrywała, a czasem wygrywała. Dlatego cała trójka postanowiła się dowiedzieć, jak to jest, że mamie jest wszystko jedno...
Czego się dowiedzieli Jagna, Julka i Adaś? I co zrobić, by umiec nie tylko wygrywać, al ei przgrywać?
Przeczytajcie w marcowym numerze "Małego Przewodnika".