Ojcze nasz
OJCZE NASZ
Któryś jest w NIEBIE...
Tata wyjechał na delegację do Sopotu i trzy dni nie było go w domu. Nikt z domowników tego nie lubił, a najbardziej Tola. Uważała, że kiedy wszyscy są w domu, to jest najlepiej. A gdy kogoś brakuje, to jest pusto i smutno. Tola czuła się szczęśliwa, kiedy rodzice siedzieli razem. Czasami śmiali się na cały dom, a czasami głowili się nad czymś trudnym. Jacki biegali wtedy tam i z powrotem, a ona malowała swoje obrazy, chcąc na nich zatrzymać te niezwykłe chwile. Jackom nie podobały się jej obrazy. Uważali, że powinna iść na prawdziwe lekcje malarstwa, a nie zadowalać się tylko dodatkowymi zajęciami w Domu Kultury. Ale Tola się nimi nie przejmowała. Mówiła wtedy: Nie znacie się na sztuce, bo jesteście za mali. Jacków oczywiście to obrażało. Według nich, siedem lat, które mają, daje im prawo do czucia się absolutne dorosłymi osobami. Tola oczywiście miała swoje zdanie na ten temat.
Nagle Jacki zauważyli światła samochodu wjeżdżającego na podwórko. – „Hurra! Tatuś wrócił!” – zaalarmowali wszystkich. – Nareszcie! – i natychmiast popędzili na powitanie. Już po chwili słychać było trzaskanie drzwiami od samochodu i turkot kółek walizki.
– Jak dobrze, że tatuś już jest! – przekrzykiwał jeden drugiego. – Znów będziemy rozmawiać o jakichś odlotowych sprawach – pisnął Jarek.
– Czyli o czym ? – Jacek gwałtownie się zatrzymał, a walizka razem z nim.
– Na przykład o… – zawahał się. – O tym, jak to możliwe, że Bóg jako nasz tata zawsze jest z nami, choć mieszka w niebie. A nasz tatuś, chociaż mieszka w naszym domu, to jak wyjeżdża, to go po prostu nie ma i musimy czekać, aż wróci.
– Eeeee – Jacek był wyraźnie rozczarowany. – To już lepiej porozmawiać o dronach, które mogłyby przenosić tatę szybko z miejsca na miejsce, albo…
O czym w końcu rozmawiali Jacki z Tolą i tatą? Przekonajcie się sami.
Całość opowaidania znajdziecie na stronach 6-9 w paździenikowym numerze "Małego Przewodnika".