Nowiny znad podłogi

Sprawiedliwa niesprawiedliwość

Sprawiedliwa niesprawiedliwość

Lutek i Helutek zaprosili dziś na wieczór Paputka. Od rana uwijali się w swojej norce – sprzątali kąty i odkurzali. Chcieli przecież przyjąć najstarszego brata jak najlepiej. Teraz ozdabiali własnoręcznie upieczone kruche ciasteczka, rozkładając na każdym dokładnie po trzy rodzynki.

Przy okazji od niechcenia przysłuchiwali się odgłosom dochodzącym z pokoju dziecięcego.

– Rodzice są niesprawiedliwi. Naprawdę niesprawiedliwi! Lilka wszystko może! Do koleżanek to sobie sama chodzi. Sama może iść do sklepu. Sama jeździ po osiedlu na rowerze. A teraz jeszcze rodzicie dali jej telefon! To już przesada! – mówiła przez łzy Emilka.

– Starsi mają zawsze lepiej – przytaknął jej brat bliźniak, dodając jednak z zastanowieniem: – chociaż ten telefon to straszna cegła. Chłopaki z podwórka mają fajniejsze, takie z dużym ekranem i bez guzików.

– Głupoty gadacie – wtrącił się do rozmowy Marek, który był najstarszy z rodzeństwa i postanowił bronić honoru siostry. – Starsi wcale nie mają tak fajnie. Lilka przecież nie chce sama chodzić do sklepu. To znaczy nie zawsze chce. Ale jak tylko coś się skończy, to mama albo babcia od razu wołają „Mareeek” albo „Liiilkaaa”! I nawet jak składasz najfajniejszy model samolotu, to i tak musisz lecieć do tego sklepu i kupować jakieś tam masło albo mleko.

– No. Ale rowerem to sobie może sama jeździć. A my? Tylko z mamą albo babcią…

Co się zdarzyło dalej? Przeczytajcie w czerwcowym numerze "Małego Przewodnika".