Lamelka opowiada o...
o sprawiedliwości
Wtorkowe śniadanie. Przy stole: mama, tata, mój młodszy brat Leoś
i ja, Lamelka. Na stole: herbata
z pomarańczą, drożdżowe rogaliki, śliwkowa konfitura i… mała miseczka z kaszką. Ale kaszki tylko trochę, a może nawet mniej niż trochę.
– A niby jak mamy się podzielić
tą kaszkową odrobiną? – spytałam.
– Podzielić? – zdziwił się tata.
– To kaszka Leonka – dodała mama.
A ja spytałam:
– Dlaczego mój brat dostał
na śniadanie kaszkę z soczkiem,
a ja nie?
Przecież ty nie lubisz kaszki – zareagowali jednocześnie rodzice. – Krzywisz się na jej widok i nazywasz papką dla maluchów.
– Ale to nie oznacza, że
nie moglibyście mnie zapytać, czy mam ochotę na kaszkę
z sokiem malinowym, czy nie – oburzyłam się.
– A masz? – spytała mama.
– Oczywiście, że nie mam – odpowiedziałam. – Ale tutaj nie chodzi o kaszkę, tylko
o sprawiedliwość.
I wtedy rodzice spojrzeli na mnie, jakby zobaczyli ufoludka, a ze mnie wysypały się wszystkie domowe niesprawiedliwości jak kasza manna z puszki przed ugotowaniem.
Że Leoś codziennie dostaje na śniadanie kaszkę z sokiem. I nawet nie musi o nią prosić.
Że Leoś je nawet w nocy. Czasami nawet kilka razy. I nikt mu nie powtarza, że nocne podjadanie jest niezdrowe...
Co się zdarzyło dalej i w jaki sposólb Lamelka zrozumiała co jest sprawiedliwe, a co nie dowiedzcie sie składając purpurową książeczkę zamieszczoną w czerwcowym numerze "Małego Przewodnika".