Spotkanie z tajemnicami

Sakramenty - wielkie tajemnice

Sakramenty - wielkie tajemnice

Ida, Tosia i Maksiu byli przyjaciółmi od serca. Przyjaźnili się – jak mówili – „na bój-zabój”. Ich rodzice i dziadkowie także byli przyjaciółmi. A nawet kot Idy – Pompon, i pies Maksia – Fado, żyli w przyjaźni. Tylko Tosia nie miała żadnego zwierzątka. Wprawdzie rodzice obiecali jej królika na najbliższe urodziny, ale do urodzin pozostało jeszcze sześć miesięcy, albo pół roku, jak kto woli. Dla Tosi to i tak cała wieczność.

– Nie martw się, czas minie szybko – pocieszali ją przyjaciele, ale Tosia wiedziała swoje. Sześć miesięcy równa się prawie sto osiemdziesiąt dni bez głaskania, tulenia i opiekowania się swoim własnym królikiem. Ta świadomość nie była miła.

 

– Słyszeliście coś o sakramentach? – Ida nagle zapytała Tośkę i Maksia. – Ponoć gdzieś nas porywają i przenoszą, ale nikt nie chce mi dokładnie powiedzieć, o co chodzi. Nawet ciocia Amelia, która wszystko wie i zawsze odpowiada na moje pytania, tym razem powiedziała tylko coś o znakach, których w żaden sposób nie da się zmyć, i o tym, że te znaki świecą zawsze i wszędzie. Nawet jak zgasną wszystkie światła, a nawet gwiazdy na niebie, to i tak je będzie widać.

– Noo… – przytaknęła Tośka. – Też coś o nich słyszałam, ale chyba za dużo nie chcę wiedzieć, bo ponoć są niebezpieczne. Babcia Ela mówiła mi, że przenoszą nas w inną rzeczywistość. Cokolwiek to znaczy, dla mnie brzmi groźnie.

– Nie mów! – Maksiu aż podskoczył, czując dreszczyk emocji. – Skoro to coś niebezpiecznego, to koniecznie musimy to sprawdzić. Chodzi o to…

No właśnie, o co chodzi? Koniecznie przeczytajcie!
Opowieść zapisana jest na stronach 14-17 wrzesniowego numeru "Małego Przewodnika".