– Nie martw się, czas minie szybko – pocieszali ją przyjaciele, ale Tosia wiedziała swoje. Sześć miesięcy równa się prawie sto osiemdziesiąt dni bez głaskania, tulenia i opiekowania się swoim własnym królikiem. Ta świadomość nie była miła.
– Słyszeliście coś o sakramentach? – Ida nagle zapytała Tośkę i Maksia. – Ponoć gdzieś nas porywają i przenoszą, ale nikt nie chce mi dokładnie powiedzieć, o co chodzi. Nawet ciocia Amelia, która wszystko wie i zawsze odpowiada na moje pytania, tym razem powiedziała tylko coś o znakach, których w żaden sposób nie da się zmyć, i o tym, że te znaki świecą zawsze i wszędzie. Nawet jak zgasną wszystkie światła, a nawet gwiazdy na niebie, to i tak je będzie widać.
– Noo… – przytaknęła Tośka. – Też coś o nich słyszałam, ale chyba za dużo nie chcę wiedzieć, bo ponoć są niebezpieczne. Babcia Ela mówiła mi, że przenoszą nas w inną rzeczywistość. Cokolwiek to znaczy, dla mnie brzmi groźnie.
– Nie mów! – Maksiu aż podskoczył, czując dreszczyk emocji. – Skoro to coś niebezpiecznego, to koniecznie musimy to sprawdzić. Chodzi o to…
No właśnie, o co chodzi? Koniecznie przeczytajcie!
Opowieść zapisana jest na stronach 14-17 wrzesniowego numeru "Małego Przewodnika".