– Byłoby przyjemniejsze, gdyby było
z książką – zachęcałam, ale bez skutku.
Pewnego dnia pani Jula zaprosiła mnie na urodziny. Dałam jej trzy prezenty. Dużą, średnią i małą książkę. Przyznaję, było to trochę złośliwe.
– Bardzo pożyteczne prezenty, dziękuję Lamelko – podziękowała gospodyni i natychmiast z dużej książki zrobiła podnóżek. Średnią podłożyła pod krótszą nogę chwiejącego się stolika.
A najmniejszą zamieniła w klapkę na muchy. Potem zapaliła
świeczki na bardzo cytrynowym torcie i już chciała je zdmuchnąć, ale ją zatrzymałam:
– Niech pani najpierw pomyśli marzenie!
– To nie ma sensu – westchnęła jubilatka.
Co się zdarzyło dalej? To nie takie proste, by się dowiedzieć.
Należy własnoręcznie złożyć książeczkę, który ukryła się we wrześniowym numerze "Małego Przewodnika", a później już będzie wszystko jasne.