Anioł Stróż

O dzwonniku niebieskim

O dzwonniku niebieskim

Cały świat jest ogromną i trudną zagadką, ale złożoną z zagadek maleńkich i prostych. Ot, choćby takich jak ta. Co to jest? Gdy wisi bez ruchu, jest cichszy od ciszy, gdy go rozkołyszą – całe miasto słyszy.

Oczywiście, że to dzwon! Zagadkowy i tajemniczy dzwon, który ziemi przypomina o niebie, a do nieba niesie głosy z ziemi. Wisi więc sobie wysoko na wieży Domu Bożego i kto tam spojrzy, to widzi krzyż, ale czasem słyszy także dzwon i wtedy przypomina mu się niebo, Pan Bóg i niedziela. Szkoda, że teraz nie ma już dzwonników, bo lepsi byliby od telewizyjnych  „grzechotników”. Ale dzwony biją nadal i budzą serca. Bo dzwon, choć jest rzeczą, to ma serce, a może nawet swoją dzwonową duszę. I dlatego chcę wam opowiedzieć o dzwonach, dzwonniku (niebieskim) i jego wnuczce Agnieszce.
 
– „Kiedy się ma Dziadka-Orkiestrę, to chce się żyć, nawet gdy się nie ma taty” – mówiła czasem Agnieszka, dumna ze swojego dziadka Dominika, który potrafił zagrać na wszystkim, ale najpiękniej grał na dzwonach w niedzielę i na organach w kościele. Kiedy prawie wszyscy jeszcze spali, dziadek ubierał się w swój dawny marynarski mundur, brał Agnieszkę ze sobą za rękę i wspinali się po krętych schodkach na wieżę kościoła, gdzie wisiały milczące trzy dzwony: Serwacy, Pankracy i Bonifacy, na razie nieruchome i milczące. Dziadek chwytał za ich sznury i zaczynał „koncert na przebudzenie śpiochów”. A potem siadał przy organach i grał tak, że aż kościół drżał. A w Agnieszce drżało z radości serce. A wiele śpiochów budziło się, przecierało oczy i przypominało sobie o kościele, o Panu Bogu i o niebie. A gdy dzwony cichły, to śpiewał jeden skowronek.
Tak było przez parę lat, kiedy to dziadek Dzwonnik nazywał też Agnieszkę swoim dźwięcznym Dzwoneczkiem. Ale któregoś dnia nagle ucichł i już nie poszedł do kościoła i nie wychodził już z łóżka przez wiele dni. W końcu cichutko szepnął Agnieszce na uszko: „Mój Dzwoneczku, ja zadzwonię ci na noc…”. Zamknął oczy i ucichł już na zawsze...

Ale w ten sposób nie może się skończyć ta opowieść. Koniecznie sprawdźcie co było dalej. Wszystko jest zapisane w kwietniowym numerze "Małego Przewodnika".