Nowiny znad podłogi

Nocne strachy

Nocne strachy

– Helutek! Słyszysz? – głos Lutka rozległ się w kompletnej ciemności. Dawno już minęła północ, ale w pokoju dzieci słychać było wyraźne pochlipywanie. – To Emilka. Czemu ona tak płacze? – zmartwił się starszy z krasnali. – Może ją coś boli? Kiedy zachorowała na ucho, to też tak płakała… – przypomniał sobie po chwili.

– Nie. To nie to. Wtedy było znacznie głośniej, a teraz jest cichutko i jakoś tak żałośnie… – myślał na głos Lutek.
Zasmucone krasnale popadły w zadumę. Co zrobić w takiej sytuacji? Zanim jednak coś wymyśliły, dobiegł ich głos Lilki. Pewnie i ją hałasy wyrwały ze snu.
– Co się dzieje, Mała?
– Boję się… – drżącym głosem wyznała Emilka. – Miałam straszny sen o potworach. Był taki okropny, że się obudziłam. Ale stwory obudziły się ze mną i są tutaj. Popatrz, jeden tam stoi w kącie.
– Potwory? W kącie? No co ty. Jedyny potwór, jakiego widziałam w kącie, to był Arek. Mama go tam postawiła, jak nam pomalował na zielono lalki, bo chciał je przerobić na żołnierzy.
– Ty sobie żartujesz,  a tam coś się rusza! – pisnęła przestraszona Emilka.
– Faktycznie… – ton głosu Lilki już nie był taki pewny. – Wiesz, to ja może lepiej zapalę światło.
Łomot bosych stóp upewnił krasnoludki, że dziewczynka przeszła od słów do czynów. Natychmiast też przez niewielkie szczeliny w parkiecie zaświeciło silne światło. Helutek zmrużył oczy, a Lutek naciągnął kołdrę na głowę.