Lamelka opowiada o...

Lamelka opowiada o pisaniu listów

Lamelka opowiada o pisaniu listów

Opowiem Wam dzisiaj o pisaniu listów...

Leon Lis jest listonoszem. Ma kozią
bródkę, krzaczaste brwi, przedziałek
po lewej stronie i dużą szarą torbę.
Od kilkudziesięciu lat, punktualnie
o godzinie ósmej upycha w niej listy
oraz wkłada pomarańczę na drugie
śniadanie. A ona, zanim zostanie
zjedzona, obdarza swoim aromatem
wszystkie koperty. Nawet te,
w których mieszkają wezwania
do zapłaty zaległego rachunku
lub mandaty za parkowanie
w niedozwolonym miejscu.
Pachnącym kopertom bardzo
szybko zaczyna doskwierać
ciasnota torby. Zaczynają wierzgać
jak źrebaki na pastwisku. Dlatego
listonosz Leon już kwadrans
po ósmej wsiada na rower i kolejno
dostarcza listy mieszkańcom ulicy
Naleśnikowej, Gałgankowej,
Goździkowej i Krzywej.
W poniedziałek usłyszałam dźwięk
dzwoneczka, informującego, że coś
wpadło do mojej czerwonej skrzynki.
Gdy ją otworzyłam poczułam się
najszczęśliwszą dziewczynką
na świecie. Było w niej pięć kopert.
Niestety, moje szczęście trwało
krócej niż podskok. Bo w pierwszej
kopercie był rachunek za gaz,
w drugiej rachunek za prąd,
w trzeciej rachunek za wodę,
w czwartej reklama mebli,
a w piątej reklama reklamy. 
– Lamelko, dlaczego jesteś taka
smutna? Masz jakiś kłopot? –
zapytał mnie listonosz, wracając
z torbą nieprzypominającą
już najedzonego hipopotama,
lecz głodnego śledzia.
– Mam…

Resztę opowiadania znajdziecie w pomarańczowej ksiażeczce, która jest dfołączona do październikowego numeru "Małego Przewodnika".