– Pierwsza próba! – zawołała Lamelia Szczęśliwa, wchodząc do sali. – Święto babć i dziadków zbliża się dużymi krokami, a więc zaczynajmy – dodała, stawiając swój ulubiony niebieski parasol tuż obok kurtyny.
Zanim spłynęła z niego pierwsza strużka wody i zamieniła się w kałużę, scenę wypełnił głos Gabrysi:
– Nie chcę być bałwankiem! – powiedział głośno i zdecydowanie dziewczynka.
– Nie chcesz być bałwankiem? – upewniała się pani Szczęśliwa.
– Nie chcę – potwierdziła Gabi. – Chcę być tak jak rok temu – kominiarzem. Po pierwsze: wolę kolor czarny niż biały. Po drugie: maska kominiarza bardziej mi się podoba. Po trzecie: bałwan musi być zimny, a ja jestem ciepła.
– A po czwarte… – wtrącił Kajtek. – Pewnie nie chce ci się uczyć nowej roli.
– To też – przyznała się dziewczynka. – Zupełnie, ale to zupełnie nie rozumiem, po co mam wkuwać coś nowego. W dodatku chyba nikt nie będzie lepszym bałwankiem niż Julka – dodała jeszcze Gabrysia i w sali zrobiło się cicho jak nigdy dotąd.
Wszyscy aktorzy i Lamelia zaczęli się zastanawiać, czy zmiany są dobre, czy też nie.
Nagle ciszę zmącił głos Julki.
– A ja lubię zmiany. Dzięki nim umiem coraz więcej. Kiedyś byłam królewną, potem zagrałam małpę, a rok temu bałwanka. To dzięki bałwankowi umiem kilka minut stać bez ruchu, turlać się jak śniegowa kula i powiedzieć: „Nableone mapluplone ciastulnoe papli blutonka Blablina”.
I wiem, co to oznacza.
– To ja się chyba zamienię w tego bałwanka – odezwała się nagle Gabi.
I tak się stało. Gabrysia nie tylko bardzo szybko nauczyła się stać bez ruchu, turlać się jak śniegowa kula, ale i powiedzieć: „Nableone mapluplone ciastulnoe papli blutonka Blablina”.
– A tym, którzy nie znają bałwankowego języka, wyjaśniam, że bałwanek mówi: „Najlepsze maślane ciasteczka na świecie piecze babcia Balbina” – oznajmiła Gabrysia po premierze.
Tego dnia zmieniła się także pogoda. Zamiast deszczowych chmurzysk pojawiły się śniegowe obłoki, a miasteczko z mokrego przemieniło się w śnieżne.
A ty lubisz zmiany?