Ale żaden duży nawet nie spojrzał na Małą. Szli i przegapiali ją, jakby była mrówką przy hipopotamach i zupełnie sama.
I tak Mała doszła do domu. Swojego, lecz pustego. A bez mamy w pustym domu to Mała czuła, że nie jest potrzebna nikomu. A tata? Ech, ciągle gdzieś jeździł, latał – jak latający Holender. Mała włączyła wielki telewizor. I nagle na ekranie rozrósł się ogromny łeb, ziejąca paszcza, przerażający ryk potwora. Mała zadygotała ze strachu i wyłączyła telewizor. Posłała SMS do mamy: „Kiedy będziesz?”. „Bardzo późno” – odpowiedziała mama również SMS-em. Mała westchnęła i włączyła komputer, natychmiast uruchomiła się gra taty, a w niej ociekające krwią wampiry i demony… Mała poruszyła myszką, a one skoczyły ku niej, aż przewróciła się z krzesełkiem. Natychmiast wyłączyła komputer...
Co było dalej zapisane jest na stronach 4-7 wrześniowgo numeru "Małego Przewodnika". Przeczytajcie.
Ale zanim przeczytacie całość opowiadania, możecie
posłuchać piosenki MAŁEJ:
Wiem, że mam Anioła