Hop! Do bajki skok!

Pod schodami

Grzegorz Kasdepke

Pod schodami

Wakacje zdaniem kota Benka mogłyby być całkiem przyjemne, gdyby tylko nie trzeba było nigdzie wyjeżdżać... Tak myślał kot Benek. Czy miał rację?

Pod schodami
     Wakacje zdaniem kota Benka mogłyby być całkiem przyjemne, gdyby tylko nie trzeba było nigdzie wyjeżdżać. Co za pomysł, żeby opuszczać wygodną poduszkę, miseczkę z jedzeniem, sztuczną mysz, parapet, kuwetę, a potem jechać wiele kilometrów w zupełnie obce miejsce? Tylko ludzie mogli wymyślić podobną niedorzeczność! Dlatego gdy Benek zobaczył, że pani Natalia robi kanapki na drogę, a pan Robert wyciąga walizkę, natychmiast czmychnął do ogrodu.
     - Psyyt... - usłyszał spod schodów na werandę. - Tutaj...
      Dziewięcioletni Kostek, syn pani Natalii i pana Roberta, najwyraźniej także nie zamierzał nigdzie wyjeżdżać. Przytulił się do kamienicznego muru i zrobił Kostkowi miejsce. Pachniało tu ziemią i wilgocią. Przez szpary w drewnianych stopniach wpadały promienie słońce; drobinki kurzu wirowały w powietrzu - mur kamienicy był przyjemnie chłodny. Benek popatrzył pytająco na chłopca.
     - Fortepian -  burknął Kostek. - Mama wymyśliła, że pojadę na obóz pianistyczny.
     Benek chciał miauknąć coś pocieszającego, ale nagle deski nad ich głowami zadudniły. Ktoś chodził po werandzie. Pan Robert.
     - Kostek! - zawołał.
     Kostek przyłożył palec do ust. Benek zmrużył oczy na znak, że rozumie.
     - Kostek? - Pan Robert przystanął tuż nad ich głowami.
     Zastygli.
     - Jest? - Tym razem kroki były lżejsze, a głos należał do pani Natalii. Usłyszeli, że zatrzymuje się na krawędzi schodów.
     - Może poszedł do jordanka? - powiedział bez wiary w głosie pan Robert.
     - Bez pytania?!
     - Był rozżalony, wiesz jak jest... - Pan Robert westchnął i ruszył w stronę drzwi balkonowych. - Pójdę sprawdzić.
     Po godzinie nikomu nie było już do śmiechu. Ani coraz bardziej zaniepokojonej pani Natalii, ani panu Robertowi, który obszedł chyba wszystkie zakątki warszawskiej Saskiej Kępy, ani też  Kostkowi... - nie bardzo wiedział, jak honorowo wycofać się z pomysłu spędzenia wakacji pod schodami. Po pierwsze było tu niewygodnie, po drugie zaczął robić się głodny, a po trzecie Benek spał sobie w najlepsze, zamiast odganiać od Kostka pająki. Dlaczego dorosłym nie przychodzą do głowy takie oczywistości jak zajrzenie pod drewniane schody?!     - A może po prostu wyjść?... - szepnął Kostek, próbując wyprostować zdrętwiałą nogę. - Powiem, że dopadła mnie drzemka.
     - Nie uwierzą - ziewnął zaspany Benek.
     - No co, może zmęczyło mnie słońce?! - zasapał Kostek. - Schowałem się w cień i... i zasnąłem, nic wielkiego.
     - Eee, naciągane... - Benek przeciągnął się, a potem znowu zamknął oczy. - Ja bym stąd nie wychodził.
     - Gadam z kotem... - uświadomił sobie nagle Kostek. - Na dodatek rozumiem go! - zawołał z przestrachem. I wtedy...
     - Du ju spik, spajderlingła? - odezwał się pająk z walizką na kółkach.
     - Ajm sory, onli kocisz... - stęknął Kostek. - Pan na wakacjach?...
     - Pani, a nie pan! - wrzasnął pająk. - Kostek, co się z tobą dzieje?!
     - Przepraszam, pomyliłem panią z pająkiem - wyznał Kostek, siadając do fortepianu. - Wyobraziłem sobie, że już są wakacje...
     Klasa parsknęła śmiechem. Pani od muzyki pokręciła głową. A kilka ulic dalej kot Benek tłumaczył pająkowi, jak dojść na Starówkę.
                                 Grzegorz Kasdepke