Hop! Do bajki skok!
Smocze problemy
W pewnym zwykłym mieście, w pewnym zwykłym parku, była zaczarowana alejka. Mieszkał w niej Pan Bajkomat – maszyna do opowiadania bajek, która miała ludzkie serce. Z tego właśnie serca płynęły historie, które pomagały dzieciom rozwiązywać ich duże i małe problemy.
Dawno, dawno temu, w krainie Bajkolandii żyły sobie dwa smoki – Wacław i Walenty. Smocze jamy, w których zamieszkiwali, położone były w tej samej górskiej kotlinie i to zupełnie koło siebie. Wydawałoby się, że to całkiem dobra okoliczność. Dwa smoki razem – do wspólnych prac i do zabaw zespołowych. Niestety, nasi bohaterowie wprost nie mogli znieść swojego sąsiedztwa. Walek był bardzo spokojny i dobrze ułożony, kochał ciszę i porządek. Zanim coś zrobił, trzy razy pomyślał. Wacek przeciwnie – był głośny i wesoły. Jego życie było niekończącym się pasmem przygód i niespodzianek. Wszystkie decyzje podejmował w ostatniej chwili, a czasem nawet czekał, by same się podjęły. Walka denerwowało, że jego towarzysz ciągle hałasował, bałaganił i o nic nie dbał. Wacek nie mógł za to znieść tego, że drugi smok nigdy się nie bawił, tylko ciągle pracował. Najgorsze było, gdy w południe czesał trawę i odkurzał kwiaty na trawniku.
Każdy smoczy dzień zaczynał się od awantury. Walek wstawał o szóstej i zabierał się za sprzątanie. Trzepanie dywaników i pościeli budziło zawsze Wacka, który dla odmiany lubił sobie dłużej pospać. Ten wstawał więc zły i głośniej niż potrzeba włączał radio. Już w połowie jego porannej gimnastyki zjawiał się sąsiad z prośbą o ściszenie muzyki i zaczynały się krzyki. Trwały one zawsze do późnego wieczora. Nie przerywała ich nawet godzina dwudziesta osiemnaście, kiedy Walek gasił światło i szedł spać. Wtedy dopiero hałasy dobiegające z domu Wacka stawały się szczególnie dokuczliwe. Trzeba było wiele razy pokrzykiwać i wygrażać, aby wreszcie i w drugim domu się uspokoiło.
W końcu konflikt stał się tak przykry dla zwierząt zamieszkujących Smoczą Kotlinę, że poprosiły one króla Pchełka o pomoc. Ten wezwał do siebie oba smoki i wysłuchał całej historii.
– Mieszkacie obok siebie, ale nie potraficie się znieść? Tak? – spytał król.
– Tak – przytaknęły smoki wyjątkowo zgodnie.
– I żaden z Was nie chce się wyprowadzić do innego zakątka naszego państwa? – drążył temat władca.
I tym razem oba smoki się zgodziły. Zaczęły też przekrzykiwać się, przekonując, że to właśnie ich rodzina dłużej zamieszkuje kotlinę i ma do niej większe prawa. To znaczy porykiwał tylko Wacek, bo Walek po prostu doniosłym głosem wymieniał kolejnych przodków – ich imiona i daty narodzin. Król Pchełek nie miał już wątpliwości, co należy zrobić. Odchrząknął, poczekał aż wrzawa ucichnie i wydał werdykt.
– Dobrze więc, podjąłem decyzję. Ponieważ przeszkadzacie sobie oraz wszystkim innym zwierzętom z kotliny, skazuję was na Podziemną Burzę Mózgów. Zostaniecie zaprowadzeni do jaskini pod zamkiem. Będziecie tam rozmawiać ze sobą i poszukiwać rozwiązania problemu. Nie wyjdziecie dopóty, dopóki go nie znajdziecie.
Król Pchełek był władcą stanowczym, więc rozkaz wykonano natychmiast. Ponieważ jednak kochał swoich poddanych jak własne dzieci, sam również udał się do jaskini i myślał razem ze smokami. Podziemna Burza Mózgów Walentego i Wacława zapisała się na zawsze w historii Bajkolandii. Przez trzy dni ziemia nie widziała słońca – niebo zasnuły ciemne chmury utworzone przez dym wydobywający się z jaskini. Okolice zamku trzęsły się i podskakiwały tak, że w niedalekim sąsiedztwie powstały trzy pagórki. Smocze ryki wypłoszyły wszystkie kury i kaczki z państwa, więc przez długi czas trzeba było sprowadzać jajka z zagranicy. Po dwóch tygodniach wszystko ucichło, a królewscy heroldzi odczytali oficjalne pismo:
„Jaśnie Panujący nam Król Pchełek ogłasza rozejm między Wacławem i Walentym. Akceptuje ich postanowienia i obwieszcza je wszem i wobec. Smoki zobowiązują się do przestrzegania ciszy nocnej trwającej od godziny dziewiątej wieczór do siódmej rano. W ciągu dnia również postarają się sobie nie przeszkadzać. Zasadzą między swoimi jaskiniami wysoki żywopłot, który zasłoni widok i wyciszy hałasy. Pozostawią w nim jednak furtkę, by można było przejść do sąsiada na podwieczorek. A przede wszystkim nad każdą jaskinią wymalują napis: Mądrzejszy przeprasza pierwszy i będą się do niego stosować przy każdej sprzeczce”.
A później był wielki bal, który wydały smoki, by prosić o wybaczenie innych mieszkańców kotliny. Zabawy trwały do rana, ale to było oczywiście w ramach wyjątku.