Hop! Do bajki skok!

Nagroda

Nagroda

Niby nic, śrubokręt jak śrubokręt, ale… No właśnie! Zwykły śrubokręt nie potrafi uprzyjemniać czasu opowiadaniem dowcipów czy śpiewem - a ten, owszem. Poza tym kręci głową z szybkością tysiąca obrotów na minutę (i to w obie strony!).

N A G R O D A

Inżynier Ciućma patrzył z wyraźnym zadowoleniem na swój najnowszy wynalazek: robot-śrubokręt.
Umie też chodzić i się wspinać. Jego akumulator starcza na 219 lat pracy. A na dodatek zmienia kolor w zależności od upodobań i nastroju właściciela!
- Prawda, że cudny? - wymamrotał Ciućma, oglądając ze wszystkich stron swoje dzieło.
Odpowiedziało mu milczenie.
Inżynier rzucił okiem na dziwnie cichą pracownię. Zazwyczaj hałasował w niej P0m0(ts)-NIcK II, czyli Grubasek; sporo zamieszania wprowadzał też nie potrafiący usiedzieć w miejscu p-eS - a dzisiaj? Zdziwiony Ciućma rozejrzał się dookoła. Gdzie oni są? Ukryli się? Poszli po coś? Przecież nie kazał im niczego kupić... Grubasek powinien siedzieć teraz w drugim końcu pracowni i odrdzewiać stare roboty!
A p-eS?  
A p-eS mógłby pozbierać śrubki z podłogi. Wprawdzie był mechanizmem obronnym, ale z wbudowanym odkurzaczem – inżynier już dawno polecił zrobić porządki pod stołami!
Pokręcił z niezadowoleniem głową, a potem ponownie skupił się na śrubokręcie. Nie wszystkie roboty mu wyszły, ten jednak był perfekcyjny. Kto wie, czy nie otrzyma za niego przyznawanej każdego roku Nagrody Konstruktorów. Już dawno zauważył, że efektowne wynalazki były rzadziej nagradzane niż skromne, lecz naprawdę użyteczne – czyli śrubokręt miał szansę. I to dużą! Prawdę mówiąc, inżynier był pewny, że należy mu się ta nagroda. Nie tylko za ostatniego robota – za całokształt! Za lata twórczej pracy! Któż bardziej od Ciućmy zasłużył sobie na takie uhonorowanie?!
Odchylił się na krześle, przymknął oczy i ujrzał w wyobraźni samego siebie. Szedł po czerwonym dywanie w stronę jasno oświetlonej sceny – wszystko działo się w wypełnionym do ostatniego miejsca teatrze. Zaproszeni goście - także konkurenci inżyniera - wstali i bili mu brawo. Oklaski były ogłuszające, wzruszona żona nie potrafiła opanować łez… Piękna konferansjerka czekała na niego przy najniższym stopniu wiodących na scenę schodów. Najlepsi konstruktorzy świata patrzyli na inżyniera z zazdrością, ale i ze szczerym podziwem. No jasne, kto, jak nie Ciućma, ten skromny geniusz z trzydziestego piętra?
- Drodzy państwo – powiedział do mikrofonu, uśmiechając się lekko. – Nigdy nie marzyłem o nagrodzie. Już samo zaproszenie na tę uroczystość odebrałem jako wyróżnienie, a tu proszę... - przerwał, kręcąc głową z udawanym zdumieniem.
Znowu zerwały się oklaski.
- Chciałbym podziękować…
     - W głowie mi się kręci… - przerwała mu szeptem, stojąca obok piękność.
     - A co ja mam powiedzieć? – odpowiedział żartobliwie Ciućma.
Publiczność gruchnęła śmiechem.
- Chciałbym podziękować… - kontynuował.
- Naprawdę kręci mi się w głowie! – przerwała kobieta dziwnie metalicznym głosem.
Inżynier otworzył oczy i w jednej chwili powrócił z teatralnej sali do zagraconej pracowni. Śrubokręt patrzył na niego z wyrzutem. Dymiła mu szyja, w powietrzu czuć było spaleniznę.
- Nawet nie próbuj się psuć – wysapał Ciućma.
- Nie próbuję – odpowiedział śrubokręt. – Przeciwnie, próbuję się nie psuć.
Inżynier odłożył go i wzruszył ramionami. Trzeba będzie jeszcze co nieco ulepszyć. Ale nagroda jest w zasięgu ręki. Wizja sprzed paru sekund bardzo przypadła mu do gustu. Gdyby miał w niej coś poprawić, to…
Zamyślił się.
Hm…
Chyba poprawiłby sam siebie.
Konkretnie - chciałby być szczuplejszy.
Wstał z westchnieniem od biurka i ruszył do lodówki.
A tu niespodzianka! Lodówka na widok Ciućmy czmychnęła, wyskakując przez okno.
Osłupiał.
Trzydzieste piętro to trochę za wysoko na wyskakiwanie przez okno, zwłaszcza jeżeli jest się lodówką. Podszedł na miękkich kolanach do parapetu, wychylił się, spojrzał w dół… - i poczuł, że wiruje mu głowie. Dalej nic już nie pamiętał.
             
                   ***
- Chyba się budzi… - usłyszał znajomy głos.
Grubasek!
Ciućma otworzył oczy.
Z jednej strony pochylał się nad nim perkaty P0m0(ts)-NIcK II, z drugiej dzwoniący radośnie p-eS.
- Wygrałem? – wyszeptał inżynier.
- Pobił szef rekord – odpowiedział Grubasek dyplomatycznie.
- Jaki rekord?
- Osiem godzin odchudzania się – poinformował P0m0(ts)-NIcK II. – Tak długo szef jeszcze nigdy nie wytrzymał. Ale są skutki uboczne.
- Utrata wagi? – domyślił się Ciućma.
- Nie – zaprzeczył Grubasek. – Utrata przytomności. I majaczenie.
- A co ze śrubokrętem?
Grubasek spojrzał z niepokojem na p- eSa.
- Znowu zaczyna – szepnął. – Przynieś mu coś z lodówki.
- Tylko dużo – wyszeptał Ciućma. – Chyba należy mi się jakaś nagroda, prawda?